Jezus powiedział do ludu: «Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie. Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał. Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym nic nie stracił z tego wszystkiego, co Mi dał, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym».
Komentarz
Kilka lat temu o. Joachim Badeni podyktował mi książkę „Uwierzcie w koniec świata”. Opowiada ona o zwycięstwie dobra nad złem. Potem trafiło do mnie nagranie, w którym pewien duchowny, powołując się na tę książkę, twierdzi, że paruzja będzie czasem strasznym, czasem potępienia. Narracja grozy bierze górę nad zwycięstwem dobra. Dzisiejszy fragment Ewangelii pokazuje dokładnie to, do czego przekonywał o. Joachim. Czas ostateczny będzie zwycięstwem miłości Syna, który chce wskrzesić każdego.
komentarz: Judyta Syrek
Pokaż rozważanie
Ukryj