X


Żydzi porwali za kamienie, aby Jezusa ukamienować. Odpowiedział im Jezus: „Ukazałem wam wiele dobrych czynów, które pochodzą od Ojca. Za który z tych czynów chcecie Mnie kamienować?” Odpowiedzieli Mu Żydzi: „Nie kamienujemy Cię za dobry czyn, ale za bluźnierstwo, za to, że Ty, będąc człowiekiem, uważasz siebie za Boga”. Odpowiedział im Jezus: „Czyż nie napisano w waszym Prawie: «Ja rzekłem: Bogami jesteście?» Jeżeli Pismo nazwało bogami tych, do których skierowano słowo Boże – a Pisma nie można odrzucić – to czemu wy o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, mówicie: «Bluźnisz», dlatego że powiedziałem: «Jestem Synem Bożym»? Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to Mi nie wierzcie! Jeżeli jednak dokonuję, to choć nie wierzylibyście Mi, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu”. I znowu starali się Go pojmać, ale On uszedł z ich rąk. I powtórnie udał się za Jordan, na miejsce, gdzie Jan poprzednio udzielał chrztu, i tam przebywał. Wielu przybyło do Niego, mówiąc, iż Jan wprawdzie nie uczynił żadnego znaku, ale wszystko, co Jan o Nim powiedział, było prawdą. I wielu tam w Niego uwierzyło.

    J 10,31–42 

Komentarz

Jezus mówi: „Ukazałem wam wiele dobrych czynów, które pochodzą od Ojca”, a za chwilę nazwie je wprost dziełami Ojca. Pada pytanie o to, czy człowiek je przyjmuje takimi, jakimi są? Czy otwiera umysł, obserwuje, rozszerza swoją percepcję, jeśli nie rozumie? Czy ocenia jedynie według ustalonych przez siebie schematów, własnych, niepodważalnych tez? Wiara koegzystuje z myśleniem i nie spuszcza oczu z Boga, by przez pryzmat Jego Osoby, specyfiki Jego działania widzieć rzeczywistość. Przyjmowanie Boga jako Pana całego świata zmienia percepcję, pozwala doświadczać poczucia bezpieczeństwa, a bycie z Nim w tym, co czyni, implikuje odwagę zaufania Mu.


komentarz: s. Joanna Nowi\u0144ska

Pokaż rozważanie 

 Ukryj 


Wierz w Syna Bożego!

         Wierz w Syna Bożego, jednego i jedynego, naszego Pana, Jezusa Chrystusa, Boga poczętego z Boga, życie poczęte z życia, światło poczęte ze światłości, we wszystkim podobne do Tego, który Go począł. On nie nabył bytu w czasie, ale przed wiekami, odwiecznie i niezawodnie został poczęty z Ojca. On – mądrość Boża, Jego istniejąca moc i sprawiedliwość; Tego, który siedzi po prawicy Ojca, przed wszystkimi wiekami. To nie tak, jak sądzili niektórzy, że po Męce został jakby ukoronowany przez Boga ze względu na swoją cierpliwość, i otrzymał tron po prawicy Ojca, ale to od czasu swego istnienia (a jest poczęty odwiecznie) ma godność królewską, zasiadając wraz z Ojcem, ponieważ – jak zostało powiedziane – jest Bogiem, mądrością i mocą, sprawującym władzę królewską z Ojcem i przez Ojca, sprawcą wszystkiego. Ale w Jego godności nie brakuje niczego, żeby była boską; zna Tego, który Go począł, tak jak jest znany przez Tego, który Go począł. Krótko mówiąc, pamiętaj, co jest napisane w Ewangelii: Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn (Mt 11, 27).

Katechezy chrzcielne nr 4,7
Św. Cyryl Jerozolimski (ok. 315 – 386)



A pod krzyżem Jezusa stała Matka jego.

    J 19, 25


         Dziś obchodzimy pamiątkę siedmiu boleści Najświętszej Maryi Panny. Staraj się wczuć głęboko w cierpienia Matki najboleśniejszej pod krzyżem Jezusa.

         Najlepsza z matek utraciła najlepszego z synów ! Matka najmilsza straciła najukochańsze, jedyne Dziecię ! A przecież Maryja wiedziała, że dziecię to było wcieloną miłością i pięknością Boga. Słowami na krzyżu: Wykonało się ! przypieczętował Jezus cierpienie także swojej Matki w całej jego srogości.

         A wymiana ? Św. Bernard pisze: Wymiana ta zaprawdę mogła bólem rozsadzić serce, gdy zamiast Jezusa otrzymała Jana, zamiast Pana - sługę, zamiast Mistrza - ucznia, zamiast Syna Bożego - syna Zebedeusza, człowieka w miejsce Boga. Czy tylko tego człowieka ? W Janie otrzymała ona ludzi, nas po ziemsku i nisko myślących, nas ludzi obarczonych grzechami, nas niewdzięcznych ludzi ! Może mogła liczyć na naszą miłość. Ale my przecież szliśmy śladami katów Jezusa i na nowo Go ukrzyżowaliśmy. A z nim ją, Jego Matkę ! I jej ból obił się echem aż o strop nieba. Płacze, płacze wśród nocy, na policzkach jej łzy, a nikt jej nie pociesza spośród wszystkich przyjaciół; zdradzili ją wszyscy najbliżsi i stali się wrogami (Lm 1, 2).

         Czy i ty nie byłeś matczyną boleścią dla Najświętszej Maryi Panny ? Czy i ty nie stałeś się jej wrogiem ? Przeproś w takim razie. Pociesz najboleśniejszą z matek, rozważając ze współczuciem jej katusze, rozmyślając o jej sercu przeszytym siedmioma mieczami. Odmów chociaż raz koronkę o siedmiu boleściach: Któregoś ty po proroctwie Symeona z boleścią ze świątyni wynosiła. Z którym żeś z boleścią do Egiptu uchodziła. Któregoś ty z boleścią przez trzy dni szukała. Któregoś ty z boleścią podczas drogi krzyżowej spotkała. Któregoś ty z boleścią na krzyżu konającego oglądała. Któregoś z boleścią na łono swoje przyjęła. Któregoś z boleścią w grobie złożyła.

         Nie zostawiaj matki samej w cierpieniu ! Ona także ciebie nie opuści. Postąp tak jak uczeń umiłowany, o którym czytamy: I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie (J 19, 27).


Rozmyślania pochodzą z książki "Z Bogiem" o. Atanazego Bierbauma OFM
wydanej w Krakowie w 1934 r. za aprobatą tamtejszej Kurii Książęco-Metropolitalnej.