X
 

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Kto ma przykazania moje i je zachowuje, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie». Rzekł do Niego Juda, ale nie Iskariota: «Panie, cóż się stało, że nam się masz objawić, a nie światu?» W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: «Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy. Kto nie miłuje Mnie, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca. To wam powiedziałem, przebywając wśród was. A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem».

    J 14, 21-26

Komentarz

Wierzę w Boga czy wierzę Bogu? Ta subtelna gra słów to nie tylko lingwistyczna zabawa, ale pytanie o istotę naszej wiary. O źródło słów, zdań i prawd zapisanych w Katechizmie Kościoła Katolickiego lub wypowiadanych podczas Eucharystii. Nie zatrzymujmy się na tym, co powierzchowne i przez nas „oswojone”. Na tradycjach i zwyczajach, które – choć piękne – bywają często powtarzane bez pytania o to, co się w nich i za nimi kryje. Taka była wiara naszych przodków. A jaka jest nasza? Zanurzmy się w głębię Jezusowych słów i przykazań. Prośmy o Bożego Ducha uczącego i przypominającego, że wiara to odpowiedź człowieka na Bożą miłość.


komentarz: ks. Tomasz Koryciorz

Pokaż rozważanie 

 Ukryj 


Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę

         Słowo mówi: Powstań… gołąbko ma, ukryta w zagłębieniach skały (Pnp 2,13-14). Czym więc jest to wznoszenie się do doskonałości, o którym mówi nasz tekst? Oznacza to, że nie dążymy już do wysiłku, jak ci ludzie, których pociągamy, ale używamy własnego przyciągania, aby prowadzić nas ku doskonałości. Przyjdźcie tu z własnej woli, mówi Słowo; nie z niechęcią lub z konieczności, ale sami z siebie, z pragnieniem dobra wzmocnionym własnymi intencjami, a nie pod przymusem konieczności. Cnota bowiem nie uznaje żadnego tyrana, lecz działa dobrowolnie i jest wolna od wszelkiej konieczności. Taka była postawa Dawida, który modlił się do Boga, aby przyjął tylko te ofiary, które złożył z własnej woli i obiecał składać dobrowolne ofiary (por. Ps 54,8). Jest to również postawa wszystkich świętych, którzy ofiarowują się Bogu, nie będąc do tego zmuszani przez konieczność. Pokaż więc także swoją doskonałość, biorąc na siebie pragnienie wspinania się wyżej. Gdy tam dotrzesz – mówi Słowo – wejdziesz do zagłębienia w skale przy murze. Oto znaczenie tych słów, ponieważ musimy przełożyć zagadki na jaśniejsze słowa. Jedynym wydrążeniem skały dla duszy człowieka jest wysokość Ewangelii; jeśli ją osiągniemy, nie będziemy już potrzebować niejasnego nauczania figur ukrytych w przykazaniach. Jeśli łaska Ewangelii jest nazywana skałą, nikt, kto w jakikolwiek sposób podziela naszą wiarę, nie zaprzeczy temu. Rzeczywiście, Pismo Święte wielokrotnie pokazuje, że Ewangelia jest skałą (por. Mt 7,24) […]. Ponieważ zagłębienie skały znajduje się blisko muru, niedaleko jest przejść od muru do skały […]. Ten, kto w ten sposób odrzuca prawo, dochodzi do zagłębienia ewangelicznej skały, która znajduje się za cielesnym murem.

Zagłębienie skały
Św. Grzegorz z Nyssy (ok. 335–395)



Nikt z was nie pyta Mnie: Dokąd idziesz ?

    J 16, 5


         Dla niejednego takie pytanie rzeczywiście nie bardzo byłoby pożądane. Bo jego drogi są może wątpliwej natury. Nie są to szlaki prowadzące do zbawienia !

         Nie do zbawienia aż nazbyt często prowadzi droga na sale taneczne. Taniec sam w sobie i nie jest czymś złym. Lecz złą jest większość przyjemności tanecznych naszych czasów, o które rozbija się zdrowie ciała i duszy i które kopią grób dla niewinności. Rozrzutność, niewierność małżeńska, sromota i zbrodnicze zabijanie kiełkującego życia oto różnorodne występki, pieniące się na salach tanecznych. Dlatego św. Jan Chryzostom nazywa woskowane podłogi rafą, o które rozbijają się cnoty, Tertulian sale zabaw uważa za świątynie bogini rozpusty, św. Ambroży nazywa je grobem wstydliwości, św. Karol Boromeusz towarzystwem szatana. Łzy leją się potem najczęściej nadaremnie, bo - za późno...

         Droga do karczmy to także nie będzie droga do zbawienia. Św. Franciszek Salezy powiada: Trzeba od czasu do czasu tak ciału jak i duszy pozwolić na pewną przyjemność i dać mu chwilę wytchnienia. I raczej należałoby zganić, niż pochwalić takiego, kto by był tak surowy, iż odmawiałby sobie całkowicie rozrywki. Stan oberżysty jest także godny poszanowania i znajduje swoje uzasadnienie. Lecz ściągają na niego hańbę ci, co w karczmie szukają swej jedynej przyjemności, którzy do karczmy niosą gorzko zapracowany grosz, którzy w karczmie ustawicznie upijają się, którzy przez karczmę głodzą i gubią rodzinę. Nie bierz udziału w ucztach pijaków, albowiem ci, co się oddają pijaństwu i biesiadom, marnieją (Prz 23, 30).

         Nie dojdziesz do zbawienia z osobą płci innej pod rękę, co służy ci tylko do pieszczot i miłostek, a najczęściej kończy się grzechem. Św. Hieronim pisze: Grzeszna znajomość jest agonią konającej czystości, drzewem grzechu, ukąszeniem piekielnego węża. Lecz tu też zwykle nie chce się słuchać, ale za to trzeba potem tym boleśniej pokutować - i to z własnej winy !

         Nie do zbawienia prowadzi droga w gronie wątpliwej wartości kolegów i koleżanek. Oni to są grabarzami wiary, autorytetu, obyczajności, oni prowadzą do wszelkiego rodzaju grzechów. Kiedy cię, synu, wabią grzesznicy, nie waż się iść (Prz 1, 10). Kto chwyta za smołę, powala się !

         Teraz wiesz już, co jest twoim obowiązkiem względem siebie, względem twoich dzieci i poddanych. Miej się więc na baczności. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby (Mt 7, 13).


Rozmyślania pochodzą z książki "Z Bogiem" o. Atanazego Bierbauma OFM
wydanej w Krakowie w 1934 r. za aprobatą tamtejszej Kurii Książęco-Metropolitalnej.